Abstrakcyjnie o farsie, czyli czym jeżdżą posłowie

Reklama

W tym roku noworoczna szopka przyszła szybciej niż zwykle. W weekend zafundowali nam ją zgromadzeni na 32. posiedzeniu Sejmu posłowie. Próbując zrozumieć, o co właściwie chodzi i kto jest winny powstałemu zamieszaniu przyjrzeliśmy się... samochodowemu dorobkowi głównych aktorów sejmowej tragikomedii. Z naszej (niekoniecznie trzeźwej) dedukcji wynika, że motorami pogłębiającego się kryzysu są... Francuzi i Szwedzi!

W ubiegłym roku w Polsce sprzedano ponad 350 tysięcy samochodów osobowych. Niestety, jak to u nas bywa, zamiast się cieszyć z tego najlepszego od lat wyniku, zaczęło się marudzenie.

Inicjator "zamach stanu" - wykluczony z piątkowych obrad sejmu poseł PO - Michał Szczerba to kierowca Peugeota 208 (z 2014 roku). Kolaborujący z nim marszałek Marek Kuchciński z PiS (jeśli wierzyć przekazowi telewizji publicznej mieliśmy przecież do czynienia ze zorganizowaną akcją destabilizacji kraju, a w organizacji musi z definicji brać udział więcej niż jedna osoba) - jeździ Hondą CR-V z 2012 roku.

Idźmy dalej. Lider (a może raczej "liderek"?) opozycji, złotousty Ryszard Petru pochwalił się w oświadczeniu finansowym Volvo XC60 z 2014 roku. Co do tego, że Szwedzi maczają palce w zamachu na miłościwie nam panującą władzę nie mamy wątpliwości! Volvem - modelem S60 z 2011 roku - porusza się też szef PO, Grzegorz Schetyna. Nikt o zdrowych zmysłach nie wierzy chyba, że to przypadek. Na miejscu ministra koordynatora służb specjalnych, Mariusza Kamińskiego z PiS (wg oświadczenia majątkowego sam nie posiada samochodu) wiedzielibyśmy, co z tym zrobić!

Okazuje się, że prawdziwych patriotów cichaczem wspierają nasi czescy przyjaciele! Inny aktor dramatu, upadły na sejmowym korytarzu (czyżby na głowę?), poseł PiS Marek Suski dorobił się dziesięcioletniej Skody Octavii. Zatroskana o przyszłość pogrążonego w chaosie narodu premier Beata Szydło, obok Ssang Yonga Korando z 2011 roku (jak zaznacza to własność męża), ma dziesięcioletnią Skodę Fabię.

Jak na jej tle wypadają inni posłowie partii rządzącej? Zaczynając od zera, tzn. od ministra Ziobry, okazuje się, że nie posiada on własnego samochodu. Tak przynajmniej wynika z podpisanego przez niego w kwietniu oświadczenia majątkowego. Pamiętajmy jednak, że minister sprawiedliwości podpisywał ostatnio wiele różnych rzeczy (w tym wbrew prawu sejmową listę obecności po zakończeniu głosowania nad budżetem), więc dokument traktujemy z przymrużeniem oka.

Idąc dalej, po zerze czas na numer jeden PiS-u. Zbawiciel najjaśniejszej Rzeczypospolitej, poseł Jarosław Kaczyński to, jak powszechnie wiadomo, postać niezwykle skromna. Naczelnik Państwa, Prezes Prawych i Sprawiedliwych nie posiada prawa jazdy, samochodu i małżonki. Podobno nie ma też komputera i konta w banku. Co więc ma? Na pewno kota....

Jeśli wierzyć złożonemu oświadczeniu majątkowemu, wzorem wodza ugrupowania, własnego samochodu nie ma też wiecowy krasomówca Prawa i Sprawiedliwości Joachim Brudziński. Nie mogło być inaczej w przypadku zapatrzonej w Prezesa jak w obrazek, Krystyny Pawłowicz. Posłanka, którą dzielna policjantka drogówki uchroniona w sobotę od męczeńskiej śmierci z rąk rozjuszonego tłumu protestujących pod sejmem 30-letnich ubeków, w życiu radzi sobie dobrze, w roli taksówki używając radiowozu. Idący na wojnę z agenturą i generalicją Antonii Macierewicz walczy z dezinformacją zza kierownicy niemieckiego (sic!) Volkswagena Passata z 2008 roku. Kompletnie nie rozumiemy, dlaczego "Maciar" nie korzysta z auta amerykańskiego. Chyba każdy się zgodzi, że amerykańskie jest najlepsze, przynajmniej jeśli chodzi o śmigłowce...

Ostatnio władza musi podróżować w ścisłej asyście policji

A jak kształtuje się dorobek obecnych "przystawek", czyli gubiących się w bitewnej wrzawie PSL-u i Kukiz’15? Czołowa twarz ludowców, poseł Eugeniusz Kłopotek jeździ Citroenem C5 z 2007 roku. Szef klubu PSL, Władysław Kosiniak-Kamysz - jak na rolnika przystało - jest współwłaścicielem Volkswagena Passata 1,9 TDI z 2003 roku. Ten samochód słynie z tego, że pojedzie na wszystkim, a najlepiej - bezakcyzowym paliwie rolniczym.

Kreujący się na męża opatrznościowego Polski (podobno w gimnazjach są ludzie, którzy w to wierzą) Paweł Kukiz dorobił się Audi Q7 z 2009 roku. Własnymi czterema kółkami nie pochwalił się niestety Piotr Liroy Marzec, który - jako jedyny z obecnych posłów - miał odwagę zawalczyć o przywrócenie w Polsce prawa do czasowego wyrejestrowania pojazdu. Muzyk zdradził jednak, że w 2004 roku zaciągnął w banku - spłacany jeszcze - kredyt samochodowy w wysokości 63 tys. zł. Jakoś wolno idzie Liroyowi to spłacanie, ale jego pieniądze się nie trzymają. Jak wynika z oświadczenia, nie ma też domu ani mieszkania, a sam samochód - jeśli jest, warty jest mniej niż 10 tys. zł...

Aut tańszych niż 10 tys. nie wpisuje się do oświadczeń, stąd nie wiadomo, o jaką markę chodzi. Jednak dzięki jednemu ze słynnych utworów artysty można wywnioskować, że chodzi o BMW. Z zazdrości nas nie skręca, ale w sumie, cytując samego Liroya - "C*j nam do tego"!

Uwikłanym w tą farsę politykom dedykujemy całość słynnej już "Kołysanki dla przyjaciół" autorstwa Liroya. Zwłaszcza fragment dotyczący tego, "jak żyć, co mówić i kogo lubić...".

Ps. Powyższy tekst ma charakter... czysto abstrakcyjny. Podobnie jak to, co wyprawia się dziś na Wiejskiej.

PR

Dział: 

Reklama