Magda Gessler ma wyrok! Nie oddała długu i musi płacić!

Reklama

O tym do tej pory się nie mówiło! Można powiedzieć, że przyszła kryska na Matyska. Zapadł wyrok: Magda Gessler (65 l.) musi oddać setki tysięcy złotych! W "Twoim Imperium" głos zabrał wierzyciel popularnej restauratorki. Opowiedział o kulisach sprawy.

Słynna restauratorka i gwiazda "Kuchennych rewolucji" właśnie przegrała sprawę w sądzie i musi zwrócić 310 tysięcy złotych pożyczki plus odsetki - łącznie ponad 700 tysięcy złotych! 

Sprawa ciągnie się od 2009 r. Wtedy do drzwi Magdy Gessler zapukali wierzyciele. O  pomoc poprosiła swego pełnomocnika i dobrego znajomego Wojciecha Ziemskiego. Pożyczył jej 200 tysięcy złotych. Po kilku tygodniach znów poprosiła go o pomoc. Tym razem komornik chciał zająć jej dom i działkę za zadawniony dług. Wojciech Ziemski znów wyłożył pieniądze, 110 tysięcy złotych. 

Na obie pożyczki spisał z restauratorką umowy. Jednak na próżno czekał na zwrot. - Magda potrafi być miła i urocza, gdy czegoś potrzebuje. Obiecuje wtedy wszystko, czaruje. Tak było w moim przypadku - opowiada Wojciech Ziemski. - Przez kilka lat obiecywała spłatę pożyczki: najpierw w kilku ratach, potem - po 10 tysięcy miesięcznie. Godziłem się na wszystkie propozycje, ponieważ wydawało mi się, że łączy nas przyjacielska relacja, więc chciałem iść jej na rękę. Ale pieniędzy nie było. Magda jak to Magda, zaczęła mnie unikać. Było jasne, że z własnej woli nie odda mi długu.

Nie było tajemnicą, że Magdzie Gessler nie brakuje pieniędzy. Otwierała kolejne restauracje, jeździła na wycieczki po całym świecie, chodziła ubrana od stóp do głów w ciuchy luksusowych marek. W Ziemskim rosła więc frustracja. 

 

 

 

- Zawsze znajdowała wymówkę - wspomina. - Tłumaczyła, że nie ma pieniędzy, bo właśnie czeka na przelew za nagranie programu telewizyjnego, od sponsora albo za prowadzenie jakiejś imprezy. Zawsze był powód, by mnie zbyć. W pewnym momencie powiedziałem wyraźnie: najpierw spłać pożyczkę, a potem żyj sobie jak królowa. 

Ona nie reagowała, więc Wojciech Ziemski złożył pozew w sądzie. Batalia trwała długo, bo Gessler nie składała broni. Twierdziła na przykład, że to, co jest mu winna, to nie są pożyczone pieniądze, lecz honorarium za usługi, jakie Ziemski jej świadczył, a w związku z  tym jego roszczenia - jako biznesowe - już się przedawniły. 

- Wydawało mi się, że niektóre jej argumenty nie przystawały do kreowanego przez panią Gessler własnego wizerunku doświadczonej profesjonalistki zorientowanej na sukces. I co najważniejsze, doradzającej innym w  sprawach biznesowych - stwierdził w rozmowie z "Twoim Imperium" Marcin Namaczyński, prawnik Wojciecha Ziemskiego. 

Sąd w pierwszej instancji uznał w części racje Ziemskiego, nakazując Magdzie Gessler oddać mu 200 tysięcy złotych. Odwołały się obie strony, bo Ziemski domagał się całej sumy, a Gessler - oddalenia powództwa w całości. W październiku br. Sąd Okręgowy w  Warszawie uznał, że dług był prywatny, więc nie przedawnił się. Nakazał Magdzie Gessler oddać cały dług wraz z odsetkami...

- Wykonuję ten zawód od wielu lat, ale przyznam, że dawno nie słyszałem tak jednoznacznie krytycznego dla strony pozwanej uzasadnienia wyroku - skomentował to mecenas Namaczyński. - Sąd stwierdził, że pani Gessler powinna dokonywać należytych rozliczeń, a to, że robiła to w sposób błędny albo w ogóle tego nie robiła, nie powinno w ogóle dotykać mojego klienta. 

Dziennikarze tygodnika próbowali kontaktować się z prawnikiem Magdy Gessler, by spytać, czy przewiduje kolejne kroki prawne. Do chwili zamknięcia nowego numeru "Twojego Imperium" był on dla gazety nieuchwytny, Magda Gessler zaś pieniędzy Ziemskiemu nie zwróciła. 

Marcin Namaczyński zapowiada, że jeśli należność nie wpłynie, wystąpi o klauzulę wykonalności i odda sprawę do komornika. Co będzie, jeśli komornik nic nie wskóra? - Polskie prawo bywa niedoskonałe, jednak przewiduje pewne instrumenty prawne w sytuacji, gdy dłużnik ucieka z  majątkiem przed wierzycielami - powiedział "Twojemu Imperium" dyplomatycznie mecenas Namaczyński. 

 

 

Wojciech Ziemski, chociaż nie kryje żalu do restauratorki, zachowuje spokój. - Byłem pełnomocnikiem Magdy, który miał ją "chronić" - mówi. - Pomagałem rozwiązywać spory, pożyczyłem pieniądze, gdy miała nóż na gardle. Doprowadziłem do porozumienia z  komornikiem, który chciał zająć jej dom i działkę. Magda zapomina o takich sprawach. Zawiodła mnie. Mam nadzieję, że przegrana w sądzie nauczy ją wywiązywać się ze swoich zobowiązań i szacunku dla ludzi, którzy chcą jej pomóc, a których ona wykorzystuje. Nie jestem jedyną osobą, której Magda nie zapłaciła lub nie oddała pieniędzy. Chyba każdy, kto kiedykolwiek dla niej pracował, wie, o czym mówię. Ludzie odpuszczają, gdy chodzi o mniejsze kwoty. Moja sprawa zakończyła się wygraną tylko dzięki mojej determinacji. Wyrok jest jednoznaczny i prawomocny. A odsetki rosną. 

 

Autor: 
------------------------
Źródło: 
Pomponik
Dział: 

Reklama